Po 20 latach tym samym widzom uśmiech gaśnie, a pojawia się gorycz. Wszystko wskazuje na to, że nowi widzowie przeżyją ten sam proces po kolejnych 20 latach - ocenił Kondrat. Choć od kilku lat dzieli życie pomiędzy Polskę a Hiszpanię, nie zachwala życia na emigracji. „Stojąc przed ołtarzem, przysięgaliśmy sobie z Michałem miłość i wierność na całe życie. I nic nie zwalnia mnie z tej przysięgi. Nawet to, że on mnie zdradził. Przysięgłam sobie, że nigdy nie dam mu rozwodu, że nie pozwolę mu widywać dzieci, że puszczę go z torbami, zamienię jego życie w piekło”. Wizja obcej baby panoszącej się po moim wymarzonym domu spędzała mi sen z powiek. Uważałam, że Jarek powinien przepisać ten dom na mnie, ale nadal go spłacać! Tak byłoby honorowo. Zapomniałam jednak, że mój mąż stracił honor w momencie, kiedy mnie zdradził. – Mogę go na ciebie przepisać. Fast Money. – Tematy kolejnych odcinków wybierają wydawcy i to od nich dostajemy scenariusz. Ale my rzecz jasna, jako prowadzący program także możemy sugerować, o czym chcielibyśmy rozmawiać – opowiada nam dziennikarz. Prowadzenie telewizji śniadaniowej wiąże się niestety z pewnymi niedogodnościami. Aby zdążyć do pracy trzeba wstać o... 3 w nocy!– W ciągu dnia nie udaję mi się tego odespać, ale nie narzekam, bo przecież taki dyżur jest tylko raz lub dwa razy w tygodniu – opowiada Grzegorz Miśtal. Prezenter zdradził nam też, że z wczesnym wstawaniem mają też czasem problem zaproszeni do programu goście. – Zdarza się, że dzwonimy do naszych ekspertów, żeby ich obudzić – opowiada ze śmiechem. I dodaje, że problemy bywają też z gośćmi, którzy w telewizji są po raz pierwszy. – Niektórzy bardzo się stresują, dlatego zawsze staram się ich odprężyć jakimś dowcipem, wypić z nimi kawę i pokazać, że telewizja może być równie przyjemnym miejscem jak kawiarnia – podsumowuje. Grzegorz Miśtal zdradził też, że po dwudziestu latach rzucił palenie papierosów! – Nie było to proste zadanie, ale od trzech tygodni już nie palę – powiedział.>>>> Pośladki na treningu! Dzisiaj głoś w 100% oddaję Czytelniczce. Dostaję od Was wiele przejmujących maili. Poniższy porusza poważny problem dotykający niestety wielu z sobie sprawę, że każdy z tych maili będzie czytany przez tysiące osób. Być może nawet jest wśród Was ktoś, kto znalazł się kiedyś w podobnej sytuacji do Kasi* i może o tym powiedzieć z perspektywy dłuższego prosi Was o komentarze, a ja proszę Was o szacunek do jej historii. Jestem w strasznej sytuacji i nie wiem jak sobie z nią poradzić. Mieszkam w małym miasteczku i nie chcę iść do psychologa, ponieważ wolałabym wszystko zachować dla siebie, a tu wszystko rozchodzi się lotem błyskawicy. Oto moja historia: Mam 30 lat, męża i trójkę dzieci. Wszystko wydarzyło się, kiedy byłam w ciąży z trzecim dzieckiem, ciąży planowanej i wystaranej. Mieszkaliśmy wtedy w Warszawie. W styczniu dowiedziałam się przez przypadek, że mąż mnie zdradził. Zobaczyłam, jak pisze na telefonie coś, i go chowa, żebym nie widziała. Zapytałam z kim. Powiedział, że z koleżanką z pracy. Na moje pytanie, co się dzieje i czy mnie zdradził, powiedział że tak. Mówi mi, że to nic nie znaczyło. Praca męża wyglądała tak, że siedział przy komputerze od rana do nocy, dużo się przez to sprzeczaliśmy i okazało się, że ta koleżanka zaczęła do niego pisać, też narzekać na pracę, a on podchwycił temat i narzekał sobie z nią w smsach, żeby nie przenosić stresu do domu i na nasz związek. Niestety po miesiącu takiego pisania, kiedy wyjechałam na tydzień do rodziców z córeczką, ona do niego przyjechała, do naszego domu. Mówi, że nie wiedział jakie ma zamiary, że nie rozmawiali o tym, nie pisali, a jak przyjechała, to go pocałowała i reszta jakoś się potoczyła… Mówił, że cały czas pisali o pierdołach, o rzeczach z pracy i nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Mówi, że od razu żałował, już podczas… wiadomo czego. I nie wiedział, jak się z tego wycofać, bo bał się, że ona mi powie i straci mnie i dzieci. Wydarzyło się to jeszcze dwa razy (raz wtedy jak pierwszy raz wyjechałam i jeszcze raz jak po miesiącu wyjechałam ponownie). Zawsze z jej inicjatywy. Wszystko – od rozpoczęcia pisania do tego jak się dowiedziałam – trwało 2,5 miesiąca. Od razu jak się dowiedziałam, powiedział mi, że jest nieszczęśliwy z powodu pracy i braku czasu na rodzinę, że niczego nie szukał, że ona nic dla niego nie znaczy, że mnie kocha i nigdy nie przestał, nigdy nie chciał mnie zostawić. Zadzwonił do niej przy mnie i powiedział w dwóch zdaniach, że to wszystko to był straszny błąd, że żałuje i nie chce z nią żadnego kontaktu. Od tamtej pory nie kontaktował się z nią ani nie widział. Zaproponował żebyśmy sprzedali dom i wyprowadzili się z dużego miasta, w którym mieszkaliśmy, do mniejszego, bliżej rodziny. Żeby po pierwsze zostawić wszystko, co mogłoby nam się kojarzyć z tą sytuacją, a po drugie żeby żyć spokojniej i być szczęśliwym. Tak też zrobiliśmy. Zostałam z nim i ciągle próbujemy się dogadać. To już trwa ponad pół roku, a ja ciągle nie mogę sobie z tym poradzić. Kocham go, wiem że chciałabym żeby był w życiu moim i moich dzieci. Nasze codzienne życie to teraz bajka. Na każdym kroku powtarza mi że jestem jego całym światem, że zrobi dla mnie wszystko… i tak naprawdę jest. Rzucił wszystko, zmienił pracę, stara się, wszystko jest tak, jak zawsze chciałam. Ale nie mogę poradzić sobie z przeszłością :( Nie wiem jak poradzić sobie z tym, że mnie oszukiwał i zdradził. Kojarzy mi się praktycznie wszystko. Jak coś robię, to często myślę, czy rozmawiał z nią o tym. Jak coś robimy, to zastanawiam się, czy z nią też to robił (choć zarzeka się, że nic poza tymi 3 spotkaniami). Zastanawiam się, co czuł jak to wszystko się toczyło, czy czuł coś do niej, czy był z nią choć przez chwilę szczęśliwy… Nie wiem, co robić… Otworzyliśmy się bardzo na siebie: emocjonalnie i fizycznie. Pracujemy ciągle nad nami. Dużo rozmawiamy. Mamy wspaniałe plany na przyszłość. Tylko, że ja nas ciągle torturuję wracaniem do tematu. Czasem o coś pytam, czasem muszę popłakać. Zaczynam szukać winy w sobie i w tym jak się zachowywałam i czy mogłam coś zrobić żeby temu zapobiec. Wiem, że aby było dobrze musiałabym w końcu odpuścić temat. Nie pytać o nic, nie wracać… Tylko nie chcę być obłudna i udawać. Chciałabym mówić mężowi o tym, o czym myślę i żeby mnie pocieszał i rozumiał, tym bardziej, że nikomu nie powiedzieliśmy. Nikomu nie powiedzieliśmy, a ja czuję że potrzebowałabym, żeby ktoś mi powiedział „dziewczyno, mi też się coś takiego przytrafiło, też mnie zdradził, ale jesteśmy razem i jesteśmy szczęśliwi”, żeby ktoś poparł mnie w tym, co robię. Chciałam prosić Cię o opisanie mojej sytuacji i o poproszenie o opinie innych ale nie wiem sama, czy to dobry pomysł… Tak bardzo boję się, że wszyscy będą pisać, że się nie szanuję, że przecież powinnam go od razu zostawić. Ja też kiedyś bym tak napisała. A teraz daleka jestem od oceniania sytuacji, w których się nigdy nie znalazłam… Boję się bardzo opinii innych, ale bardzo potrzebny mi jakoś bodziec do podjęcia jakiejś decyzji bo czuję że jestem w ciągłym zawieszeniu. Okropnie jest żyć z tym, że boję się przyszłości. Jeśli choć jedna osoba napisze, że przeszła przez to co ja i jest nadal szczęśliwa w tym samym związku, mimo zdrady, to będzie to dla mnie dużo znaczyło. Myślisz, że możliwe jest, żeby mężczyzna rzeczywiście nie wracał do takiego wydarzenia myślami, nie wiązał z tym, co się stało żadnych uczuć, żeby nic mu się nie kojarzyło? Może przeczytają to jacyś mężczyźni? Wiem że tylko on może dać mi szczęście, bo pomimo tego wszystkiego tylko przy nim czuję że żyję, szybciej bije mi serce, a jego dotyk sprawia, że unoszę się nad ziemią… Nawet teraz… Kasia Ja chyba znam odpowiedź. A Wy? Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Jeśli macie ochotę puścić go dalej w świat – z góry dziękuję! :* Tacy są panowie i ich się nie da polubownie to próbują wszelkich były,a ojciec dzieci po trzech latach jak go wyrzuciłam z domu za pijaństwo to CHCE całkowicie zapomnieć o swoich dzieciach wespół z miałam małe alimenty na dwoje dzieci - oj, kochany tatuś i dziadkowie - jak ruszyłam - szkoda pisać,co za diabelstwo z nich razem wzięte okazał się nic nie wart razem z dziadkami - tatuś uciekł w strefę szarą /pracuje na czarno,aby obecną zakochaną 45 letnią latarośl w nim zaspokoić materialnie,a dziadkowie udają,że nie ma wnuków w ich rodzie/.Samo się nie martwić alimenty są alimentami,a to,że chcą ich widywać nie zwalnia w żadnej części z alimentów,których pani zażąda od ojca należy się godne co piszę brzmi jak farsa,ale takie są rodziny alimenciarzy tym bardziej jak na horyzoncie pojawia się TA druga lepiej zarabiająca - co to lalusia na gębę nie będzie trzymała - wtedy jest solidarność całej RODZINY ojca dać się i myśleć o dzieciach - choć wiem,że to ciężko - alimenty zażądać takie jak przysługują na każde dziecko - minimalne alimenty na dziecko dziś to 500,00 zł.,a kontakty dziadziusiów ustalić na raz w pani sobie,a oni jako dziadkowie będą i muszą poczuwać się do prezentów na rzecz dzieci dziadkom znudziło się dziadkowanie po 2-ch latach,a tatusiowanie TATUSIOWI po niecałe pokaże co zawczasu nie martwić alimenty proszę załatwić,a póżniej będzie myślała pani co dalej.

mąż mnie zdradził po 20 latach